Jako że odkopałam stary dziennik snów, dzisiaj zapodam coś specjalnego. Mały przegląd tego, co może siedzieć w podświadomości, po prostu futur i zgroza.
1. Reportaż w Teleekspresie: głucha i ślepa staruszka wypadła z okna, powieszona na kablu telefonicznym. Dzwoniła przedtem do rodziny (dzwoniła xD), grożąc popełnieniem samobójstwa, ale wyśmiano ją, bo często mówiła takie rzeczy po pijanemu.
Organista kościoła gdzieś w USA, postawny czarny facet z ogromnymi siwymi bokobrodami: "Nic dziwnego, jeżeli mnie słuchała. Mój głos sprawia, że jestem nazywany nowym mesjaszem."
Prezenter: "Czyżby były z tym związane tajemnicze pogłoski o poruszających się figurach i umierających w kościele ludziach?"
Pogromcy mitów: "Tę historię możemy zaliczyć do rzadkiej grupy legend mówiących o kobietach, alkoholu i telefonach. Staje się jeszcze bardziej przerażająca, gdy postawimy się w sytuacji głuchej i ślepej osoby..."
2. Mowa o South Parku - w Polsce zaczęto go emitować dopiero niedawno, "jednak najwierniejsi fani nagrywali go już w 1996, ale co to było za nagrywanie, cierpliwe czekanie przy odbiorniku z zapałką". Tu wizja faceta siedzącego przy analogowym radiu odpalanym zapałką jak gazówka i czekającego na emisję.
3. Nowy typ pieczywa wynaleziony przez amerykańskich naukowców chłonie dużą ilość wody i pozwala przetrwać robotnikom pracującym w upale. Jestem bagietką, którą niesie ze sobą meksykański spawacz, wędrujący z synem do stoczni o trzeciej nad ranem. Głos z offu: "Ten człowiek ciężko pracuje, aby zarobić na utrzymanie syna, ale i on ma swoje grzeszki na sumieniu." Facet wchodzi do przydrożnego baru i mówi do kelnerki: "Jak ten Niemiec nie odda mi flaszki, to coś ci zrobię. I nie wyobrażaj sobie za dużo."
4. Bezpłodna suka ratuje niemowlę z pożaru. Leżą na metalowym rusztowaniu i rzucają gwoździami w przelatujące orły, aby odebrać im łup i zdobyć coś do jedzenia.
5. Prowadzę program podróżniczy i wraz z drugim prowadzącym oraz kierowcą Azjatą jeżdżę rozwalającą się terenówką po wszystkich krajach świata, sypiając przy tym z oboma. Sceneria postapokaliptyczna, wymarłe miasteczka plus dżungla.
6. W szkole pojawił się nowy ksiądz, z dredami, które okazują się peruką, i w oczojebnie żółtym swetrze. Przy wjeździe na plażę stoi pomnik jednorożca, fotografuje się przy nim dziewczyna z rogiem na czole.
7. Jestem w grze komputerowej, postacie wędrują skalną półką, znajdują jakieś notatki w opuszczonych jaskiniach. Potem trafiam do arystokratycznego domu, gdzie kilka panienek żyje w strachu i zakłamaniu, a pochodząca z Niemiec ciotka tłumaczy panujące zasady: "We wtorek żółty obrus, bo żółty jest symbolem skromności, w piątek różowy..." itd. W bibliotece znajduję książkę zatytułowaną "To nie jest sen".
piątek, 15 lipca 2011
sobota, 9 lipca 2011
Trochę o hipsterach, lol
Jako że nie ma już zajęć ani nic, w dzisiejszej notce zajmę się hipsterami, a konkretniej moją nową idolką - obecnie absolutny namber łan ex aequo ze small world of fashion. Gdyby David Bowie nie żył, nakurwiałby salta w grobie. Fragment dziennika (z Openera, a jakże) umieszczony na blogasku:
Przede mną Opener i pocieszam się, że jak wrócę to znów wszystko spadnie i spodnie będą wisieć na biodrach. Tymczasem denerwuję się tak, że nie mogę jeść. Szklanka soku, kawa, znów kawa - to mój jadłospis na dzisiaj. Najwięcej nerwów przyprawia mi kwestia wizerunku i tych wszystkich maneli, które na festiwalach trzeba ze sobą ciągać.
Nie udało mi się przed wyjazdem skończyć "Czarodziejskiej góry". (...)
Siedząc tak myślę, że prawdę miał Engels gdy mówił, że zanim rozrosły się wielkie metropolie, ludzie nie byli skazani na to niezręczne wpatrywanie się w siebie. oto siedzę w przedziale z 3 nieznanymi mi towarzyszami podróży. Ulokowani po czterech skrajnych kątach przedziału jak wierzchołki prostokąta. I jak i gdzie tu spojrzeć...? Gdzie oczy podziać, w tej niezręcznej, gęstej atmosferze...?
(Od "Czarodziejskiej góry" to się odpierdolcie. I od Depeche Mode również. I od Briana Eno.)
Wieczorem idę napić się kawy, tej jedynej przyjemności, na którą sobie pozwalam. Słońce pali nawet teraz, bezlitośnie, kurwa, bezlitośnie. W drodze do Akwarium Gdańskiego (automat z kawą - caffe au lait, 1.50) mijam chłopca, który sprzedaje na straganie te wszystkie nadmorskie poczwarki, niepotrzebne i tandetne bibeloty. To jedna z tych istot o czarującej urodzie dziecka.
I dalej:
Kiedy nożyczki pana Michała w Art Studio ścięły moje włosy na linii karku, zręcznie i delikatnie, poczułam przez chwilę jakbym traciła część siebie.
Pamiętam Jarocin dwa lata temu. W dzień piekielnie gorąco, w "mieście" nigdzie nie można kupić kawy na wynos. Była taka jedna, w menu figurowała jako "kawa mrożona" - czarny syf trzeciej kategorii z tłustą śmietaną z tubki. A w tą gęstą maź wciśnięta gruba plastykowa rurka. Co było robić, tyle godzin podróży, koncerty do drugiej - wypiłam. (DRAMAT kurwa)
jestem pijana w, kurwa, 3 dupy, o mój boże, pijana jak chuj.
Angelica rzyga, a ja myślę, ze chyba nigdzie nie spotkam drugiego K.
Alkohol,fajki, absolutnie ludzkich i absolutnie zadnich wyższych uczuć. ^_^
Juz niedlugo zakleszcze sie na 15 godwin z blaszanym zlu koniecznym i z zielonmi sincami pod oczami, z matowymi, zgaslymi od wiecznego pytania dlacwego teczowkami przymkne powieki i bede udawala, ze moge zasnac. o_O
mam teraz wrażenie, że jak nigdy rozumiem Karolinę, gdy pisze, że w nocy 30 tabletek popija wódką i ucieka, ucieka w pola, w miasto, nad morze, od innych (?), od siebie. Bo tylko w filmach umiera się od leków bez recepty.
Sikanie w bramie Nad Zdechłym Kotem, w parku, na drodze itd. Tak, przy wspólnym sikaniu odchodzą najlepsze rozmowy. Gdzie nie pójdę to wszyscy uważają, że jestem szurnięta, słodko. Ale... K. to lubi, uwielbia. Tak, tak. Jestem (nie)zdrowo popieprzona i ciesze się z tego.
Nie, nie miałam pojęcia, że coś takiego się zdarzy. Zobaczyłam ślicznego dzieciaczka, (...) a okazał się namiętnym i nieprzewidywalnym mężczyzną z silnymi ramionami. Tak, wiliśmy się w tym łóżku jak węże, głaszcząc się po włosach i rzucając się na siebie gwałtownie i namiętnie.
Zaraz zakończenie roku. Ubrana tylko w półprzezroczystą czarną koszulę, czarne leginsy (żeby nie było niejasności - bieliznę też na sobie miałam XD)i słomkowy kapelusz z wielkim rondem zamierzam się stylowo spóźnić, lub wcale nie przyjść na oficjalną część zakończenia XD
Wśród naszych genialnych projektów snutych po pijanemu był i taki, by założyć subkulturę antyhipsterską, jakieś takie okołomundurowe klimaty, dobre elektro plus wysoka kultura osobista i przywiązanie do norm społecznych na wzór japoński, lol. Coś jak oryginalni skinheadzi jako reakcja na punków.
Subskrybuj:
Posty (Atom)