...czyli najciekawsze cytaty z forum "Więziennictwo" :D To forum jest jednym z dowodów na nieistnienie Boga, bo gdyby istniał, to by grzmiał.
Mój łobóz ma 11 lat odsiatki i chcemy wziąć ślubik w więzieniu
Witam jestem nowa tez ze swoim ancymonem mamy zamiar sie pobrac fakt iz jest dopiero 2mc w AS i niewiadomo kiedy wyjdzie nas zadrecza ale jestesmy nastawieni ze 3-4lata dostanie
jeszcze ta cala spr jest taka glupia:/ (siostry chlop sie rzucil na mojego chuderlaczka i poszlo z narzedziem ostrym) Ojej...
szpitala i wiezienia sie nie wyżeka WTF?
Przecież te Nasze Łobuzy tacy pomysłowi są, że bez Naszej pomocy sobie poradzą nawet z obrączkom Zapewne także z dilerkom i grypserkom.
Podrugie zastanówcie sie szczerze jak było zanim Wasz "ukochany" poszedł na "wakacje" bo teraz jak jest w ZK to ma sie troszke zalepione oczka, smutkiem, tęsknota i marzeniami
jak mojego cyzia zatrzymali w pracy to zadzwonil do mnie jego kumpel(obecnie wróg nr.1) i poinformowal mnie o calym zajsciu (w 1 chwili zrozumialam ze wypadł z okna), pojechalam do domciu wzielam jego ubrania, paste, szczoteczke do zebów itd. a policjant na komendzie poinformował mnie ze nie dadza mu nic poniewaz on to wszystko dostanie w zk (jak zobaczyłam go w as po 1,5 tyg. to oczy staneły mi w słup-w tym samym ubraniu, smierdzacy kawą, fajami, zapadniete poliki, brak mojego ukochanego brzuszka...)
mOj Krzycho dostał imtymne po 4 miechach i najgorsze jest to że poinformowali go o tym jak juz prowadzili go na sale, a ja wtedy przyjechałam z Majeczką i miał taką "smutną" minke
ale nikt nie powiedzial ze zakochalysmy sie w kryminalistach. wiekszosc łobuzow trafila tam nim cos przeskrobala
życie w zk to nie jebajka :D
I jeszcze o dziarach:
powiedzial jeszcze ze zadnej dziary sobie nie zrobil nawet najmniejszej kropeczki i nie zrobi bo mi to objecal tylko moj M ma chyba juz 11 dziar na ciele wiec to jest przesada dla mnie juz narazie tlyko tyle naliczylam moze ich jest wiecej hehe a nie pamietam
mój przemek ma moje imię...i nie wierzę w żadne przesądy bo tatuaż nic nie zmienia...ja jestem z tego dumna,że ma moje imię.moim zdaniem to jest własnie jeden z wielu dowodów miłości.tak jak tatuaż na jego ręce tak my będziemy ze sobą do końca życia Powinszować.
wiecie dziewczynki ja rozmawiałam z moim jak wyszedł i wiem ze nie powinni o wszystkim mowic, nie wszystko da sie powiedziec poprostu tam jest całkiem inne zycie wiec ja sie nie dopytywałam mojego co oznacza kazda kropka czy znaczek poprostu szanuje jego decyzje ze są rzceczy o ktorych sie nie mowi a to co moze powiedziec to wydaje mi sie ze kazdy z naszych łobuzow powie kazdej z nas to jest moje skromne zdanie
a mnie ciekawi co znaczy wytatuowana swastyka,mój i A przyjaciel jak siedział to sobie "wydziargał" i nie chce mi powiedzieć No ciekawe, co też to może znaczyć? :P
dziary to normalna rzecz , ludzie na wolnosc tez maja , a te z wiezienia nie sa dla zwyklych ludzi nie musza ich znac , bo wogule po co im to co? ciekawosc to pierwszy stopien do piekla i tyle .... moja zona tez nic nie wie co mam wydziargane nie pyta bo rozumni mnie ze to nie dla niej Jak rozumni, to szacun.
Moim zdaniem to smieszne - glupie to tak jak bys sobie zrobil cynkowe a nigdy nie byles w zk, przez takich ludzi rozmywa sie pewna subkultura , zatracaja sie pewne wartosci zasady
a moj ma dziary grypsuje i kocham go najbardziej na swiecie i nie mam nic przeciwko bo tam za murem jest zupelnie inny swiat Powinszować.
"Tą nogą bedziesz kopana, gdy mnie bedziesz kochana zdradzała", naprawdę robi wrażenie (że niby taki napis wytatuowany na nodze)
Ty nie widzisz tego. Ale Nawet Pan w salonie Orange ma kropkę w zewn. kąciku oczodołu..
Twoj sąsiad..parkingowy ,właściciel co 10 dobrze prosperującej firmy..I nie nie wyobrazisz sobie nawet że dyrektor zespołu prawników Nordea Bank w Danii ma kropki i łezki na twarzy!!!BO WYKSZTAŁCIŁ SIE WE WIEZNIU Ale do takich jak ty to nie przemawia.. Faktycznie nie przemawia.
Jeszcze taka miejska legenda z ZK w Grudziądzu. Koleś zażyczył sobie od współwięźnia, który robił dziary, by ten wytatuował mu na plecach orła, przy czym orzeł miał machać skrzydłami pod wpływem ruszania łopatkami. A kolega zrobił mu żart i wydziarał buraka, któremu przy ruchu łopatek poruszała się nać :D Gościa trzeba było przenieść do innego pierdla, bo chciał zabić autora tatuażu.
Z całym tym folklorem widzonek itp. można się zetknąć, obserwując machające rękami baby pod toruńskim okrąglakiem.
poniedziałek, 20 września 2010
sobota, 18 września 2010
Krucjata płocka
Blog został nieco zaniedbany przez wakacje, ale od dziś obiecuję regularne notki. Najpierw subiektywne sprawozdanie z festiwalu w Płocku, w kolejnych odcinkach m.in. o słodkich łobuziakach osadzonych w zakładach karnych i wyższości kultury skandynawskiej nad brytyjską.
Wyruszyłyśmy z Torunia PKS-em, który zaliczał po drodze każdy możliwy przystanek w zapomnianych przez Boga wsiach, nic więc dziwnego, że droga się dłużyła i jak to zwykle bywa, dopadła nas głupawka. Siedziałyśmy z tyłu prawie same, tak więc bez skrępowania toczyłyśmy dyskusję na tematy fekalne, cytując żarty i anegdotki związane z wypróżnianiem, dopóki nie zauważyłyśmy, że siedzący przed nami pan pół godziny temu zdjął z uszu słuchawki i przysłuchiwał się rozmowie. Wysiadając, rzucił nam pełne politowania spojrzenie. Fuck yeah.
Okolice dworca w Płocku przypominają skrzyżowanie Mniszka z Rubinkowem, nie widać żywej duszy poza śpiącym na ławce żulem. Toaleta wygląda jak komunistyczny zakład karny. Na szczęście skrzętnie schowany dyspozytor i dwie bezczelne panie emerytki ("Takie młode, a nie dojdą, autobusem będą dupę wozić?") udzielili nam niezbędnych informacji.
Ciężka niestrawność po zjedzeniu kebabu (i tu nie uniknęłyśmy dziwnych komentarzy ze strony innych konsumentów - "Ja to lubię ryby, a z ryb najbardziej rypanie" - to miasto ma w sobie jakiś mroczny urok) doprowadziła do następującego dialogu w Żabce:
- Czy jest espumisan?
- Nie ma.
- To gorzką żołądkową poproszę.
Lekarstwo zostało zażyte na pięknej plaży pod samą sceną, na której produkował się z lekka diaboliczny Jelonek. Póki co nadgorliwy pan ochroniarz nie sprawdzał toreb na okoliczność alko. Reszta ekipy dotarła po Sirenii, co do której muszę z ciężkim sercem przyznać, że szału nie robi, a i fałsze się zdarzały. Jako tró gotka protestuję przeciw kojarzeniu mnie z tym podobnym mystem.
Liczyłam zresztą głównie na dobrą zabawę przy szalenie aryjskim zespole In Extremo i byłoby idealnie, gdyby nie pewien przyćpany killjoy, który rzucał się i próbował wciągnąć mnie (okulary, obcasy, 40 kg wagi) w najgorszy młyn, ale się nie dałam. Wróciwszy, zastałam koleżankę w towarzystwie Pana Namola, któremu bardzo mieszały się wątki i co chwilę pytał, ile ty masz lat, dziewczynko. Przypomniał nam także o czwartym przykazaniu i konieczności nauki języków obcych, ponieważ nie wiemy nawet, że goście z In Etremo są nazistami i śpiewają, że mamy wypierdalać z Polski :D Tak w ogóle to startowałby do nas, gdyby nie to, że ma żonę, dzieci i że jesteśmy takimi gówniarami.
Wokalista z In Extremo (sprawdzałam, jak się nazywa - Das Letzte Einhorn, kurwa, oni naprawdę są jacyś dziwni) nauczył się mówić "pokaż cycki" od nowego dudziarza Polaka, ale i tak mam żal, że nie zagrali "Nur ihr allein".
Edguy to akurat nie moja bajka, proszę pytać innych o wrażenia :P Powrót na dworzec minął spokojnie, mimo że ten cały Płock to dresiarnia jakich mało, a pan kierowca był w szoku, że tyle osób pragnie jechać w nocy do Koszalina przez Toruń. Padłam jak dętka na siedzenie w zatłoczonym autobusie i mam wrażenie, że po pięciu minutach jazdy przez gęstą mgłę (King się przypomina) znaleźliśmy się z powrotem w Toruniu. Kolega leżący na podłodze i oparty o moje kolana skomentował, że nigdy nie spędził tyle czasu między nogami kobiety, co wywołało ogólne poruszenie wśród pasażerów.
Poniżej macie Ostatniego Jednorożca (to ten postawny blondyn z godnym wyrazem twarzy) z całą aryjską ekipą w strojach ludowych:
Wyruszyłyśmy z Torunia PKS-em, który zaliczał po drodze każdy możliwy przystanek w zapomnianych przez Boga wsiach, nic więc dziwnego, że droga się dłużyła i jak to zwykle bywa, dopadła nas głupawka. Siedziałyśmy z tyłu prawie same, tak więc bez skrępowania toczyłyśmy dyskusję na tematy fekalne, cytując żarty i anegdotki związane z wypróżnianiem, dopóki nie zauważyłyśmy, że siedzący przed nami pan pół godziny temu zdjął z uszu słuchawki i przysłuchiwał się rozmowie. Wysiadając, rzucił nam pełne politowania spojrzenie. Fuck yeah.
Okolice dworca w Płocku przypominają skrzyżowanie Mniszka z Rubinkowem, nie widać żywej duszy poza śpiącym na ławce żulem. Toaleta wygląda jak komunistyczny zakład karny. Na szczęście skrzętnie schowany dyspozytor i dwie bezczelne panie emerytki ("Takie młode, a nie dojdą, autobusem będą dupę wozić?") udzielili nam niezbędnych informacji.
Ciężka niestrawność po zjedzeniu kebabu (i tu nie uniknęłyśmy dziwnych komentarzy ze strony innych konsumentów - "Ja to lubię ryby, a z ryb najbardziej rypanie" - to miasto ma w sobie jakiś mroczny urok) doprowadziła do następującego dialogu w Żabce:
- Czy jest espumisan?
- Nie ma.
- To gorzką żołądkową poproszę.
Lekarstwo zostało zażyte na pięknej plaży pod samą sceną, na której produkował się z lekka diaboliczny Jelonek. Póki co nadgorliwy pan ochroniarz nie sprawdzał toreb na okoliczność alko. Reszta ekipy dotarła po Sirenii, co do której muszę z ciężkim sercem przyznać, że szału nie robi, a i fałsze się zdarzały. Jako tró gotka protestuję przeciw kojarzeniu mnie z tym podobnym mystem.
Liczyłam zresztą głównie na dobrą zabawę przy szalenie aryjskim zespole In Extremo i byłoby idealnie, gdyby nie pewien przyćpany killjoy, który rzucał się i próbował wciągnąć mnie (okulary, obcasy, 40 kg wagi) w najgorszy młyn, ale się nie dałam. Wróciwszy, zastałam koleżankę w towarzystwie Pana Namola, któremu bardzo mieszały się wątki i co chwilę pytał, ile ty masz lat, dziewczynko. Przypomniał nam także o czwartym przykazaniu i konieczności nauki języków obcych, ponieważ nie wiemy nawet, że goście z In Etremo są nazistami i śpiewają, że mamy wypierdalać z Polski :D Tak w ogóle to startowałby do nas, gdyby nie to, że ma żonę, dzieci i że jesteśmy takimi gówniarami.
Wokalista z In Extremo (sprawdzałam, jak się nazywa - Das Letzte Einhorn, kurwa, oni naprawdę są jacyś dziwni) nauczył się mówić "pokaż cycki" od nowego dudziarza Polaka, ale i tak mam żal, że nie zagrali "Nur ihr allein".
Edguy to akurat nie moja bajka, proszę pytać innych o wrażenia :P Powrót na dworzec minął spokojnie, mimo że ten cały Płock to dresiarnia jakich mało, a pan kierowca był w szoku, że tyle osób pragnie jechać w nocy do Koszalina przez Toruń. Padłam jak dętka na siedzenie w zatłoczonym autobusie i mam wrażenie, że po pięciu minutach jazdy przez gęstą mgłę (King się przypomina) znaleźliśmy się z powrotem w Toruniu. Kolega leżący na podłodze i oparty o moje kolana skomentował, że nigdy nie spędził tyle czasu między nogami kobiety, co wywołało ogólne poruszenie wśród pasażerów.
Poniżej macie Ostatniego Jednorożca (to ten postawny blondyn z godnym wyrazem twarzy) z całą aryjską ekipą w strojach ludowych:
Subskrybuj:
Posty (Atom)