Ogłoszenia parafialne

Teraz możesz dodać naszą grupę do swojego profilu na facebooku!
Zapraszamy na admajners forum.
Doceńcie nasze wysiłki w komentarzach pod postami!

środa, 23 listopada 2011

Telemarketing

Praca w telemarketingu jest niczym Yataman - śmieszna, lecz i sroga :D Gwoli informacji, zapraszamy ludzi na te słynne pokazy garnków do gotowania na parze, oficjalnie zwane spotkaniami dotyczącymi zdrowia i dobrego samopoczucia. Poniżej parę cytatów z klientów:

"Jo nie wierzę w żadną dobrą wiadomość, mnie jeszcze nic w życiu nie spotkało."
"Nikt nie może przyjść, wszyscy chodzą do dentysty co drugi dzień."
"Ja nie będę pani słuchać, bo mam mięso na gazie."
"Mnie w ogóle nie interesuje jedzenie."
"Córki nie ma, a ja nie będę się wchrzaniać."
"Prowadzę bardzo niehigieniczny tryb życia i nie chcę tego zmieniać."
"Ja jestem tłusta i bardzo źle się odżywiam."
"Ja się bardzo zdrowo odżywiam, nie gotuję i nigdy nie będę gotował."
"Ja już jestem szczęśliwa bez waszego komputera."
"Nie mam czasu, bo mam wymianę rurów w całym bloku."
[koleś literuje nazwisko] "D jak Danuta... A jak Alina... Ś jak śledź."


Prawo podatkowe, dr AO:
"Żyją po bożemu - nie mają rozdzielności majątkowej."
"Ustawa wygląda tak, że rodzona matka by jej nie poznała."
"Podatek leśny obciąża manie lasu."
"Za parę lat se państwo pomyślą: a, mamy wysoki podatek dochodowy, to może by tak dziecko..."

Urzekła mnie metafora, jaką dr AO wymyśliła na pobór podatku u źródła, a mianowicie rusałka Amelka z bajki o Żwirku i Muchomorku, która siedziała przy źródełku. Takowa rusałka wg pani doktor siedzi więc u pracodawcy i potrąca zaliczki od dochodowego. Siedzi również w banku i potrąca podatek Belki:

Dr AO powiedziała również, że jak będzie nam smutno, mamy poczytać sobie w ustawie wykaz zawodów, przy wykonywaniu których można rozliczać się w formie karty podatkowej. Znajdziemy tak m.in. takie kwiatki jak:
- pobielanie kotłów i naczyń
- kołodziejstwo
- bednarstwo
- koszykarstwo
- wytwarzanie mioteł
- gręplarstwo
- kilimiarstwo
- dziewiarstwo na drutach i szydełkach
- repasacja pończoch (WTF)
- obciąganie guzików :D
- czapnictwo męskie
- wytwarzanie waty z cukru, prażenie kukurydzy
- zduństwo
- studniarstwo
- prężenie firanek
- pranie puchu i pierza
- odszczurzanie
- ważenie osób
- usługi w zakresie radiestezji

czwartek, 6 października 2011

U nas się ta ustawa nie przyjęła

Świeżutka porcja cytatów z zajęć.

Publiczne prawo gospodarcze, mgr KK:
Zrobię coming out - jestem bi, a mianowicie bikatedralny.
Teoria dominacji gospodarki - niektórzy mówią dominacja punktu G. Tzn. ja tak mówię.
Co się dzieje teraz w Grecji? Płyty chodnikowe latają jak meteoryty. Teraz nasi bracia Grecy muszą pracować i oszczędzać, do czego nie są przyzwyczajeni, ale oliwki mają dobre, a ouzo jeszcze lepsze.
Wykłady to mieszanka pieprzu z dżemem - jeden pieprzy, reszta drzemie.

Ustawa o robotach

Prawo zamówień publicznych, dr JN:
Nie ma lepszego środka nasennego niż czytanie ustaw. Chyba, że nam się coś przyśni: przetarg publiczny, łaaa!
Oglądam czasem takie brzydkie programy. (o programach publicystycznych)
Pytanie, co autor miał na myśli, jeżeli chodzi o autorów Młodej Polski, jest niewychowawcze. Przecież wiadomo, że oni byli nawaleni jak stodoła.
(tłumacząc, czemu zwraca się do studentów na ty): Bo mówię państwo, mając na myśli najjaśniejszą Rzeczpospolitą, a potem państwo, i nie wiadomo, o co chodzi. W ogóle u nas panuje takie Bizancjum, bo należymy do kręgu kultury wschodniej. Ja mieszkam za Drwęcą i mój kolega, profesor historii, mówi, że mieszkam w Eurazji.
Módlcie się, żeby Sejm w nowej kadencji pracował jak najwolniej, bo mamy do czynienia z przenoszoną ciążą, a mianowicie nie została implementowana dyrektywa dotycząca dostaw broni. A jak ją przyjmą, to będziecie musieli się tego uczyć.
Istnieliście już co prawda w 98, ale zajmowały was wtedy inne problemy niż reforma samorządu terytorialnego.
Wójt u mnie na wsi, wybitny mąż stanu, powiedział, że u nich się ta ustawa nie przyjęła.

A to z gazetki promocyjnej Carrefoura :D

I jeszcze garść cytatów z ogłoszeń o pracę. Generalnie dział "szukam pracy" jest zazwyczaj śmieszny i straszny zarazem :P

Świadek Jehowy szuka pracy w niepełnym wymiarze godzin. Cechuje mnie uczciwość i zaangażowanie. Toruń, Chełmno i okolice. (znajomi szukając mieszkania trafiali na ogłoszenia "tylko dla świadków Jehowy")
podejme sie pracy, jeśli chodzi o branże, wszystko jest do obgadania
zaopiekuję się potomkami:)
Księgowa poprowadzi księgowość firmą i osobom fizycznym.
(nie ma to jak konsekwencja w stosowaniu zasad ortografii)
Studentka, studiów stacjonarnych pozytywnie zakręcona, szuka pracy na godziny elastyczne od 1 października. (może pokręcić karuzelą w wesołym miasteczku albo zakręcać słoiki w przetwórni ogórków)
proszę o zwrócenie na mnie uwagi. Na pewno nie zawiodę
Witam! Jestem D., mam 24lata i od tego roku jestem studentem zaocznym! Nie lubię próżnować dlatego chętnie podejmę się jakiejkolwiek pracy! Proszę o kontakt drogą mailową lub telefoniczną. Pozdrawiam, D.!
(ADHD jak nic)
Jeśli uważasz że masz ładne i zadbane stopy, wyślij CV + zdjęcia na nasz adres mailowy. Poszukujemy dziewczyn do projektów reklamowych. (taaa, jasne, już ja was znam)
wysoka szczupła inteligenta i wnioskujac z opinii ludzi ładna w sobie dużo radości i energi:) i szukam tak jakby sponsora tylko że jednego na długi czas gwarantuje że robię to pierwszy raz na takim układzie za pieniądze więc nie jestem pierwsza lepszą dziwka tylko normalną dziewczyna ych tzn kobieta:)uczę się jeszcze więc poprostu nie mam wyjścia. (faktycznie, ja też nie widzę tu innego rozwiązania)
dotrzymam towarzystwa kobietom wysłucham ich problemow zaspokoje ich potrzeby łóżkowe posprzątam mieszkanie nago mogę być jej kierowcą na jakiś wyjazd naprawie kran lib karnisz za drobną subwencją czy to dużo. (pomijając sprzątanie nago, mam to wszystko za darmo, także podziękuję)

poniedziałek, 3 października 2011

Jesień już panie, a tu RSM

Co prawda mam dom, ale dla samego charakterystycznego nastroju ciemnej, zimnej chujni warto wrócić do wierszy Dyckiego. Notka skierowana również do ludzi, którzy pytali, o co chodzi z tą jesienią i niemaniem domu. Poniżej dwa utwory z tomu "Przewodnik dla bezdomnych niezależnie od miejsca zamieszkania":

XLIII.

jesień już Panie a ja nie mam domu
wprawdzie gromadzę przedmioty codziennego
użytku i przybywa mi rzeczy bezużytecznych
wprawdzie jestem bardziej zachłanny

aniżeli ów wiatr który się do wszystkiego
zapala podkręca i z każdym listkiem
układa osobno bo tylko z listkiem robi się
ciemne interesy nie narażając się

na straty widziałem to w przemyskiem



XLIV.

jesień już Panie a ja nie mam domu
wprawdzie jestem bardziej zachłanny
aniżeli ów wiatr z którym załatwiam
różne ciemne interesy bo kiedyś

trzeba się uniezależnić usamodzielnić
idę do moich zmarłych (nie narażając się
na straty) jakbym miał im coś odebrać
jeszcze nie wiem co ale się uśmiecham

na myśl o posiadaniu garstki siebie
tego strasznego bogactwa które natychmiast
powinienem obrócić w nic wszystko przepić
puścić pawia widziałem to w przemyskiem

z ust największych pijaków

Jesień już Panie, a tu foka płacze...

Mała kolekcja dziwnych nazw kapel z kręgu dark independent, nie przeczę, że punk i grindcore mają zapewne pod tym względem bardziej imponujące osiągnięcia, ale takich list w necie jest pełno :P Tu macie głównie death rock, co mnie specjalnie nie dziwi.

Algida (brazylijski rock alternatywny, u nas kojarzy się raczej ze smakiem dzieciństwa)
Alien Sex Fiend (znane, ale godne wzmianki)
Apoptygma Berzerk (brzmi zgoła deathmetalowo, grają raczej lekki synthpop, zwała, co?)
Balls'n'Boobs (psychobilly, doprawdy urocza nazwa <3) Bloodsucking Zombies From Outer Space
Carrefour d'Espaces (tak, wiem, co to znaczy, co nie zmienia faktu, że urzekł mnie ten Carrefour)
Christ vs. Warhol
Eat Your Make-Up (WTF?)
Eyaculation Post Mortem (piękne!)
Fromrussiawithaids
Gothic Sex (proste acz trafne)
H.I.V.
Kalashnikov
Kiss The Anus Of A Black Cat
Leningrad Sandwich
Lesbian Bed Death
Lugol's Iodine
Majdanek Waltz
My Friend Skeleton
Nietzsche's Bitch
Rabbit At War
Scary Bitches
Siouxsie And The Banshees
(klasyk)
Terrolocaust (prawie jak lolocaust)
Terrorgazm
Tyske Ludder (niemiecki zespół ebm, tytuł płyty "Diaspora" i gwiazda Dawida na okładce)
Voyvoda (bułgarski neofolk)


Spodobał mi się ostatnio RSM. Pod linkiem macie utwór z wmiksowanym lektorem z filmu "Las Vegas Parano" ;D Ale są również inne kwiatki typu przemówienia Wałęsy. Nazwa zespołu jest skrótem od "Rozwal Swój Mózg", a płyty noszą tytuły typu "Realizuj Swoje Marzenia", "Roztrwoń Swój Majątek" etc. Moje wersje alternatywne:

Rozwalmy Swoje Mieszkanie
Rąbnij Sąsiadowi Masło
Rano Się Masturbuję
Rozsyp Swoją Mąkę
Rozpieszczaj Swojego Mężczyznę
Rozpierdolmy Swoje Miasto

piątek, 30 września 2011

Atak klonów

Nasze prowincjonalne miasto seksu i biznesu nabiera powoli cech wielkomiejskich, nie dość że pocisnęli z ostatnimi wystawami w CSW (drugie piętro urywa dupę), to dorobiliśmy się oficjalnie czegoś takiego jak w amerykańskich filmach, gdzie w NY na ulicy stoi ślepy koleś i przepowiada koniec świata.
Oczywiście nie do końca. Mianowicie idąc Szeroką, zostałam zaczepiona przez faceta, który zapytał, czy lubię poezję (prawdopodobnie dostrzegł wokół mnie świetlistą aurę, ale o tym dowiedziałam się później). Ja, że jo. On, że jest pisarzem, literatem (czerwona lampka - ludzie przedstawiający się jako literaci to zazwyczaj poezjozenki z ZLP) i że mogę za dychę kupić jego książkę o miłości i rozwoju duchowym (czerwona lampka 2 - rozwój duchowy=Coelho). Ja że podziękuję, a on, że dla mnie za darmo, z dedykacją, że jak się nazywam, całuję rączki i w ogóle och ach. Czyli pozornie klasyczny poezjozenek, taki, co to dużo pierdoli o pięknych kobietach i wydaje książki za kasę ustukaną z firmy założonej jakoś tak na początku lat 90., na co wskazywała również niezwykłej urody okładka z serduszkami wyrysowanymi na piasku. O ile jednak początek książki faktycznie pasuje do tego schematu, dalej zaczyna się jazda bez trzymanki.


(Dla niezorientowanych - takie coś jak powyżej jest kwintesencją zenków wszelkiej maści.)

Żebyście nie musieli czytać, streszczę dla was to wiekopomne dzieło. W pierwszych dwóch rozdziałach autor opisuje swoje rozmowy z członkami rodziny i randomowymi ludźmi na ulicy, dając się poznać jako:
* świadomy buntownik (-Oj dzieciaku, ty z tymi książkami. Wiesz, jak to jest dzisiaj, jeszcze cię do więzienia zamkną. - Wiem, co robię, babciu. Co by to było za życie, gdyby nie można było mówić, co się myśli?)
* człowiek praktyczny, niepozbawiony jednak nutki romantyzmu (Dom z drewna na sześćdziesiąt-siedemdziesiąt metrów kwadratowych można sobie zbudować już za trzydzieści tysięcy złotych. Dom, który oddycha, gdzie każda deska i drzazga będą przepełnione miłością.)
* miłośnik zwierząt (standardowa historyjka o przygarniętych psach i kotach)
* outsider (Od dziecka byłem inny. Czułem za bardzo, widziałem za dużo. Niekiedy używałem słów, których znaczenie nie do końca znałem, a jednak zawsze pasowały. - btw to ostatnie zdanie szczególnie mnie urzekło :D)
* genialny konstruktor (Rozpocząłem produkcję generatorów energii przetwarzających negatywną energię na pozytywną.)
* tytan pracy (Moje najmłodsze dziecko, wynik dwudziestu siedmiu dni pracy, w tym kilku nieprzespanych nocy. Prawie piętnaście kilogramów schudłem. - to o książce)
* terapeuta i cudotwórca (kilka motywów, jak ludzie mu się zwierzają z problemów, a on mówi, że wszystko się ułoży).


(kwintesencja zenków 2)

O ile początek da się łatwo podpiąć pod zwykłą grafomanię z niewielkim wpływem teorii spiskowych, o tyle później robi się o wiele ciekawiej. By nie być gołosłowną - cytaty.

Według potwierdzonych informacji, w Stanach Zjednoczonych ludzi klonuje się od blisko pół wieku, kiedy to doszło do podpisania pierwszych tajnych umów z formami inteligencji pozaziemskiej. W ciągu ostatnich lat, w związku z rosnącym zapotrzebowaniem, produkcja wzrosła kilkakrotnie.

Jako wynik niedoskonałego, pozbawionego miłości tworzenia [klony] nie wiedzą, co to miłość. Nigdy nie zaznali piękna tego uczucia, przepełniającego najgłębsze obszary istoty, nie są więc w stanie samodzielnie go wytworzyć.(...) Mimo zaawansowanej technologii (na przykład bomby implodujące), nie są w stanie odtworzyć pamięci. Posiadają również bioroboty, (są nieco niższe od nas, ich średni wzrost to około stu sześćdziesięciu centymetrów) pozwalające im dosłownie "wejść w czyjąś skórę".

Przyspieszanie procesu klonowania niesie ze sobą ryzyko uzyskania niepełnowartościowych kopii. Podobna sytuacja miała miejsce w przypadku nephilim, słynnych gigantów opisanych w Biblii. Próby odtworzenia ich gatunku na dużą skalę, mimo olbrzymich wysiłków ze strony reptilian, zakończyły się fiaskiem.

Nie będzie walki, nie mają żadnych szans. W ubiegłym roku przegrali bitwę galaktyczną, poza tym wiedzą, że jako istoty jesteśmy dużo silniejsi. (...) Mamy po swojej stronie służby mundurowe, wojsko, policję. Oni wszyscy są ludźmi, tak jak my. (już wiem, skąd mój pociąg do mundurowych, po prostu wyczuwam intuicyjnie, że to nie klony)


(taka fajna ulotka krążyła ostatnio na mieście)

Potem następuje najlepsza część, czyli pisemko do prokuratury (na podstawie 1, 4, 30 i 31 artykułu Konstytucji, a co tam, jak szaleć, to szaleć). W skrócie: przed 10 kwietnia br. podczas delegacji zagranicznych Tusk i Komorowski zostali zamordowani i podmienieni na klony, co widać po tym, że ci uprzednio sympatyczni i budzący zaufanie ludzie zaczęli się nagle zachowywać zupełnie inaczej ("zmieniły się ich pola energetyczne" i "zaczęli być drapieżnikami idącymi na żywioł"). Bezpośrednim skutkiem podmianki była katastrofa smoleńska. W podsumowaniu autor pisze:
W imieniu 38 milionów obywateli domagam się jak najszybszego zatrzymania osób podszywających się pod Prezydenta i Premiera RP, a przede wszystkim ujawnienia prawdy na temat wzmiankowanej zbrodni.

Dalej mamy co nieco o tym, jak to na Śląsku powstała forma życia będąca doskonale piękną kompilacją dwunastu inteligentnych ras pozaziemskich (jakakolwiek sensowna kompozycja tekstu została zepchnięta na margines przez ważkość treści) i porady dla przygodnie spotkanego gościa, żeby się nie przejmował mocno przedruchalnym wiekiem swojej dziewczyny, bo przecież panie panie, tera małolaty takie rzeczy robio, że hoho. Taki lekko niesmaczny akcent na zakończenie jakże poruszającego wywodu :D

A jutro impreza w Bunkrze, haha, ale zakurwię densa. Macie coś na rozruszanie po tej porcji trudnych do przełknięcia rewelacji. Kompilacja soundtracku z "Desperado" i aggrotechu, polecam.

piątek, 23 września 2011

Mądrości życiowe

Owocem wczorajszego jubileuszowego spotkania wiedźm jest genialny w swej prostocie wykres obrazujący cechy idealnego mężczyzny. Po długiej debacie wspomaganej winem z Biedro doszłyśmy do konsensusu, który przybrał kształt następujący (z braku skanera zmuszona byłam przerysować go w profesjonalnym programie graficznym):



Generalnie chodzi o to, że jeżeli dany facet posiada wszystkie trzy cechy, należy się za niego brać, jeżeli mieści się na jednym boku trójkąta - można, lecz niekoniecznie, jeżeli zaś obejmuje tylko jeden róg, lepiej sobie darować. To takie proste! Niedługo wydamy chyba jakiś poradnik związkowo-seksualny, bez kitu.

Jeszcze garść złotych myśli:
"Bardzo się zdziwiłam, że w dawnych czasach ludzie nie mieli keczupu." (uwaga, mówi to osoba po historii, btw później tego wieczoru keczup funkcjonował jako kepucz)
"Ty nie rozumiesz kultu hot doga ze Statoila."
"patrzeć jak kot na Kaplicę Sykstyńską"
"mężczyźni są na chuj"



Wrzesień zleciał niemożliwie szybko, praktyki w AŚ bardzo ciekawe, tylko to uczócie, gdy gość w tfoim wieku wychodzi na czynności do biura ce be eś. Za sto gramów trawy O_o Masakra. Jednocześnie pragnę przestrzec przed gangiem Wietnamczyków, którzy z kolei sprzedawali dragi na skalę bardziej masową. Znają karate, uniewinnieni raczej nie zostaną, ale kiedy na dziewiątą wyszli do sądu i nie było ich kilka godzin, zaczęłam się niepokoić.

Ostatnio dowiedziałam się, że słucham aggrotechu. Jest strona na last.fm, więc parafrazując słowa tekstu pewnego polskiego zespołu, teraz już każdy wie, że aggrotech istnieje. Nazwa ponoć pochodzi od agresji i techno, co nie zmienia faktu, że w pierwszej chwili stanęło mi przed oczami coś takiego:

wtorek, 16 sierpnia 2011

Pokuj zajenty przez Pana, czyli kwiatki z ogłoszeń



Jw., dla potrzeb notki poprzetykane zjebanymi tłumaczeniami z animców :D

1-osobowy dla pana, przejściowy tzn. przez pokój będzie przechodził pan (ale jaki pan przez jaki pokój, on sam przez swój? to chyba dobrze?)

Duży pokuj 30 mkw, ogrzewanie centralne gazowe, w pokoju jest też czynny piec kaflowy jeśli ktoś chciałby posiedzieć "przy kominku" (zaprawdę powiadam wam, piec kaflowy to zuo)

Jestem miłuy, towarzyski, bezkonfliktowy, spokojny, nie palę, nie posiadam żadnych zwierząt, dbam o porządek. (innymi słowy koleś nie ma życia)

to jest dom jedno rodzinny; są trzy pokoje, dwa pokoje są już zajente, przez dwuch, miłych Panów, pozostał jeszcze pokój, duży przestrzenny 18m2 dla Pana, ktury lubi przestrzen,pokój umeblowany, plus telewizor wideło, kuchnia duża wspulna, duży przedpokuj, dwie łazienki, pralka pralnia, stojaki do suszenia, 600 zł. bez opłat dodatkowych, parking gratys, (mam, nadzieję że, wideło dziaua)

Odstąpie pokój w atrakcyjnym mieszkaniu kobiecie w zamian za sprzątanie i drobne prace domowe. Do pełnej dyspozycji urządzona kuchnia, łazienka, sauna, telewizja kablowa i internet. Zainteresowane kobiety proszę o kontakt meilowy. Preferowane zgłoszenia zawierające wiek i foto. (sporo jest takich ofert, jak dla mnie szok)



I z anonsów, w dziale "Przyjmę":

nieruchomość gruntową z przeznaczeniem na lokalizację cmentarza dzieci nienarodzonych (małżeństwo działaczy pro life z siedzibą w Poznaniu) (mogę im wysłać tampony, też należy im się pogrzeb)

psa z widoczną agresją :D



W dyskusjach o muzyce padają nieraz opinie trafiające w samo sedno... Pozwolę sobie zacytować co lepsze z zasłyszanych ostatnio (utwory w linkach).

Dlaczego kolega nie lubi Deine Lakaien: bo wokalista ma tak egzaltowany głos, jakby smyrał się po chuju (w sumie to ciężko się nie zgodzić)

O nowej płycie Ordo Rosarius Equilibrio: jakby harcerze albo pielgrzymka śpiewała z gitarką przy ognisku (dla równowagi obczajcie tytuły kawałków i zdjęcia zespołu, lol)

O muzyce country typu Utah Phillips: muzyka do wykonywania ciężkich prac w obejściu, np. do rąbania drewna

God is an astronaut: muzyka do spania w pociągu, ewentualnie do seksu (to akurat mój pogląd)

niedziela, 7 sierpnia 2011

Brudzew polską stolicą kuców, czyli relacja z woodstocku



Otóż i wybrałam się po raz pierwszy, wrażenia o dziwo pozytywne, niemniej jednak jestem zniszczona, stwierdzam, że faktycznie jest brud, smrud i ubustwo, a ponadto nigdy w życiu nie tknę puszkowego carlsberga ani harnasia (zdecydowanie smakują jak mydło). Ekipa grudziądzka trochę zamulała, w sensie że zgonowała przez cały dzień, by wieczorem wyruszyć na łowy, ale na szczęście Emka tak jak preferuje bardziej aktywne imprezowanie :P Oczywiście koło nas rozbiły się kuce, które przez cały dzień nakurwiały Dżem na rozstrojonej gitarze, co potęgowało ogólne wrażenie syfu.
Coś jeszcze o randomowych ludziach przewijających się przez obóz, szczególnie urzekły mnie trzy przypadki:
1. kolega z Rybnika, który przez pierwsze dwa dni chodził w spódnicy, różowej bluzce i słomkowym kapeluszu
2. kolega stołujący się w tzw. trash barach i śpiący owinięty namiotem, ponieważ zapomniał rurek, tęgi dziad z bujną rudą brodą, przebrany za drwala (ogrodniczki); akcja była taka, że jacyś Anglicy podeszli zrobić sobie z nim zdjęcie, po czym pokazali, że mają już jego foty na karcie - jak leży gdzieś i zgonuje
3. kolega, który przyjechał na rowerze; przejażdżka na ramie po piachu wokół namiotów - bezcenna

Poszła plota, że można skoczyć na bungee za darmo, o ile skoczy się - cytuję - na gołym fiucie. To skakanie na gołym fiucie, na które ostatecznie nikt się nie zdecydował, jakoś podziałało mi na wyobraźnię, podobnie zresztą jak "tańczenie z dupą na plecach".
Pierwszego dnia podszedł koleś i zaproponował mi zakup LSD.
Drugiego dnia znalazłyśmy kota. Tzn. znajoma wcisnęła nam znalezionego kota do rąk i poszła w pizdu. A był to kotek bubeczka, czarno-biały, bardzo kawaii, więc co chwilę byłyśmy zaczepiane przez ludzi, którzy chcieli robić sobie z nim zdjęcia. Na szczęście okazało się, że mieszka on w bazie wolontariuszy, tylko czasami ucieka. Rockowy kot, będą z niego ludzie.

Z koncertów zdecydowanie wymiótł Skindred - nie słucham takiej muzyki, ale taki kontakt z publicznością to ja rozumiem, niestety Prodigy dało trochę dupy pod tym względem. Riverside zajebisty, kuce szalały, wokalista oznajmił bowiem ze sceny, że wytrzymaliśmy dwunastominutowy utwór i że szacun, że nikt w Polsce nie słucha prog rocka, blablabla. Przystanek Republika - mam mieszane uczucia zarówno co do wykonania Glacy, jak i Tomka Makowieckiego i tych innych (starzy fani Republiki strasznie się bulwersowali, jak gadałam z nimi pod sceną - że profanacja i Glaca skończył się na Kill'em all). Z kolei Depresjoniści to moje woodstockowe odkrycie :P Buldog też fajny i Carantuohill. Kontrust i Helloween - wyjątkowa chujnia. Obstaję również przy poglądzie, że teksty reggae są w większości przypadków wyjątkowo idiotyczne, nakurwianie przez dziesięć minut w kółko "miłość do muzyki o muzyka o miłości" potrafi zryć banię nie gorzej niż kilka lat codziennego palenia zielska.

Co do tytułu notki, to była to nazwa miejscowości umieszczona na fladze pod sceną - polska stolica kuców jak nic. Nie sądziłam, że Brudzew faktycznie istnieje, dopóki nie dowiedziałam się w necie, że jo.

Od namoli dowiedziałam się m.in. że najlepszym zespołem na woodstocku jest Arka Noego, bo Prodigy to taka muzyka z pudełka i każdy może nagrać coś takiego. Jak również, że "Prodigy miało taką jedną fajną piosenkę, Star Fighter czy coś, i ja się strasznie bałem tej piosenki, jak byłem mały". Emka zapoznała natomiast hydraulika i byłego skinheada.

Na samo Prodigy przyjechały straszne ilości ludzi, ruszenie się gdziekolwiek zakrawało na cud - przez cały koncert przemieszczaliśmy się sukcesywnie do przodu i nie doszliśmy nawet do połowy. Dopiero z wysokości męskich ramion byłam w stanie zaobserwować kawałek sceny. Zresztą popaczcie:



No ale jak już pisałam, Prodigy jakoś nie zrobiło takiego szału, na jaki się nastawiałam :< Fajnie było, ale bez przesady.

Na szczęście udało mi się wrócić autem zaraz po ostatnim koncercie, przed pospolitym ruszeniem kuców w drogę powrotną, tak więc rano wylądowałam w Grudziądzu, gdzie spotkało mnie ukoronowanie całego tego futuru. Mianowicie w autobusie MZK zagadał do mnie pan, który jak się okazało jest wielbicielem Prodigy, nie mógł jednak być na koncercie. Wywiązała się gadka o tegorocznym woodstocku, po czym gościu zaproponował mi zakup piwa w sklepie monopolowym Puka i pójście do niego na działkę xD Romantyk, nie ma co.

piątek, 15 lipca 2011

Poryte sny cz.1

Jako że odkopałam stary dziennik snów, dzisiaj zapodam coś specjalnego. Mały przegląd tego, co może siedzieć w podświadomości, po prostu futur i zgroza.

1. Reportaż w Teleekspresie: głucha i ślepa staruszka wypadła z okna, powieszona na kablu telefonicznym. Dzwoniła przedtem do rodziny (dzwoniła xD), grożąc popełnieniem samobójstwa, ale wyśmiano ją, bo często mówiła takie rzeczy po pijanemu.
Organista kościoła gdzieś w USA, postawny czarny facet z ogromnymi siwymi bokobrodami: "Nic dziwnego, jeżeli mnie słuchała. Mój głos sprawia, że jestem nazywany nowym mesjaszem."
Prezenter: "Czyżby były z tym związane tajemnicze pogłoski o poruszających się figurach i umierających w kościele ludziach?"
Pogromcy mitów: "Tę historię możemy zaliczyć do rzadkiej grupy legend mówiących o kobietach, alkoholu i telefonach. Staje się jeszcze bardziej przerażająca, gdy postawimy się w sytuacji głuchej i ślepej osoby..."

2. Mowa o South Parku - w Polsce zaczęto go emitować dopiero niedawno, "jednak najwierniejsi fani nagrywali go już w 1996, ale co to było za nagrywanie, cierpliwe czekanie przy odbiorniku z zapałką". Tu wizja faceta siedzącego przy analogowym radiu odpalanym zapałką jak gazówka i czekającego na emisję.

3. Nowy typ pieczywa wynaleziony przez amerykańskich naukowców chłonie dużą ilość wody i pozwala przetrwać robotnikom pracującym w upale. Jestem bagietką, którą niesie ze sobą meksykański spawacz, wędrujący z synem do stoczni o trzeciej nad ranem. Głos z offu: "Ten człowiek ciężko pracuje, aby zarobić na utrzymanie syna, ale i on ma swoje grzeszki na sumieniu." Facet wchodzi do przydrożnego baru i mówi do kelnerki: "Jak ten Niemiec nie odda mi flaszki, to coś ci zrobię. I nie wyobrażaj sobie za dużo."

4. Bezpłodna suka ratuje niemowlę z pożaru. Leżą na metalowym rusztowaniu i rzucają gwoździami w przelatujące orły, aby odebrać im łup i zdobyć coś do jedzenia.

5. Prowadzę program podróżniczy i wraz z drugim prowadzącym oraz kierowcą Azjatą jeżdżę rozwalającą się terenówką po wszystkich krajach świata, sypiając przy tym z oboma. Sceneria postapokaliptyczna, wymarłe miasteczka plus dżungla.

6. W szkole pojawił się nowy ksiądz, z dredami, które okazują się peruką, i w oczojebnie żółtym swetrze. Przy wjeździe na plażę stoi pomnik jednorożca, fotografuje się przy nim dziewczyna z rogiem na czole.

7. Jestem w grze komputerowej, postacie wędrują skalną półką, znajdują jakieś notatki w opuszczonych jaskiniach. Potem trafiam do arystokratycznego domu, gdzie kilka panienek żyje w strachu i zakłamaniu, a pochodząca z Niemiec ciotka tłumaczy panujące zasady: "We wtorek żółty obrus, bo żółty jest symbolem skromności, w piątek różowy..." itd. W bibliotece znajduję książkę zatytułowaną "To nie jest sen".

sobota, 9 lipca 2011

Trochę o hipsterach, lol




Jako że nie ma już zajęć ani nic, w dzisiejszej notce zajmę się hipsterami, a konkretniej moją nową idolką - obecnie absolutny namber łan ex aequo ze small world of fashion. Gdyby David Bowie nie żył, nakurwiałby salta w grobie. Fragment dziennika (z Openera, a jakże) umieszczony na blogasku:

Przede mną Opener i pocieszam się, że jak wrócę to znów wszystko spadnie i spodnie będą wisieć na biodrach. Tymczasem denerwuję się tak, że nie mogę jeść. Szklanka soku, kawa, znów kawa - to mój jadłospis na dzisiaj. Najwięcej nerwów przyprawia mi kwestia wizerunku i tych wszystkich maneli, które na festiwalach trzeba ze sobą ciągać.

Nie udało mi się przed wyjazdem skończyć "Czarodziejskiej góry". (...)
Siedząc tak myślę, że prawdę miał Engels gdy mówił, że zanim rozrosły się wielkie metropolie, ludzie nie byli skazani na to niezręczne wpatrywanie się w siebie. oto siedzę w przedziale z 3 nieznanymi mi towarzyszami podróży. Ulokowani po czterech skrajnych kątach przedziału jak wierzchołki prostokąta. I jak i gdzie tu spojrzeć...? Gdzie oczy podziać, w tej niezręcznej, gęstej atmosferze...?

(Od "Czarodziejskiej góry" to się odpierdolcie. I od Depeche Mode również. I od Briana Eno.)

Wieczorem idę napić się kawy, tej jedynej przyjemności, na którą sobie pozwalam. Słońce pali nawet teraz, bezlitośnie, kurwa, bezlitośnie. W drodze do Akwarium Gdańskiego (automat z kawą - caffe au lait, 1.50) mijam chłopca, który sprzedaje na straganie te wszystkie nadmorskie poczwarki, niepotrzebne i tandetne bibeloty. To jedna z tych istot o czarującej urodzie dziecka.

I dalej:

Kiedy nożyczki pana Michała w Art Studio ścięły moje włosy na linii karku, zręcznie i delikatnie, poczułam przez chwilę jakbym traciła część siebie.

Pamiętam Jarocin dwa lata temu. W dzień piekielnie gorąco, w "mieście" nigdzie nie można kupić kawy na wynos. Była taka jedna, w menu figurowała jako "kawa mrożona" - czarny syf trzeciej kategorii z tłustą śmietaną z tubki. A w tą gęstą maź wciśnięta gruba plastykowa rurka. Co było robić, tyle godzin podróży, koncerty do drugiej - wypiłam. (DRAMAT kurwa)

jestem pijana w, kurwa, 3 dupy, o mój boże, pijana jak chuj.
Angelica rzyga, a ja myślę, ze chyba nigdzie nie spotkam drugiego K.
Alkohol,fajki, absolutnie ludzkich i absolutnie zadnich wyższych uczuć.
^_^

Juz niedlugo zakleszcze sie na 15 godwin z blaszanym zlu koniecznym i z zielonmi sincami pod oczami, z matowymi, zgaslymi od wiecznego pytania dlacwego teczowkami przymkne powieki i bede udawala, ze moge zasnac. o_O

mam teraz wrażenie, że jak nigdy rozumiem Karolinę, gdy pisze, że w nocy 30 tabletek popija wódką i ucieka, ucieka w pola, w miasto, nad morze, od innych (?), od siebie. Bo tylko w filmach umiera się od leków bez recepty.

Sikanie w bramie Nad Zdechłym Kotem, w parku, na drodze itd. Tak, przy wspólnym sikaniu odchodzą najlepsze rozmowy. Gdzie nie pójdę to wszyscy uważają, że jestem szurnięta, słodko. Ale... K. to lubi, uwielbia. Tak, tak. Jestem (nie)zdrowo popieprzona i ciesze się z tego.

Nie, nie miałam pojęcia, że coś takiego się zdarzy. Zobaczyłam ślicznego dzieciaczka, (...) a okazał się namiętnym i nieprzewidywalnym mężczyzną z silnymi ramionami. Tak, wiliśmy się w tym łóżku jak węże, głaszcząc się po włosach i rzucając się na siebie gwałtownie i namiętnie.

Zaraz zakończenie roku. Ubrana tylko w półprzezroczystą czarną koszulę, czarne leginsy (żeby nie było niejasności - bieliznę też na sobie miałam XD)i słomkowy kapelusz z wielkim rondem zamierzam się stylowo spóźnić, lub wcale nie przyjść na oficjalną część zakończenia XD

Wśród naszych genialnych projektów snutych po pijanemu był i taki, by założyć subkulturę antyhipsterską, jakieś takie okołomundurowe klimaty, dobre elektro plus wysoka kultura osobista i przywiązanie do norm społecznych na wzór japoński, lol. Coś jak oryginalni skinheadzi jako reakcja na punków.

niedziela, 5 czerwca 2011

Martwy papież zapierdala



Tak btw widziałam ostatnio na ścieżce rowerowej siedemdziesięcioletniego faceta z siwą brodą, który zapierdalał na rolkach. Ostatni raz miałam z czymś takim do czynienia, jak Skoczylas jeszcze rządził w Krakowie, ehhh.

Prawo handlowe, dr ZG:
"Wśród akcjonariuszy spółek z o.o. panuje takie przekonanie, że to, co jest spółki, to je moje."
"Ten guzik od koszuli odpiąłem tylko po to, by móc przyczepić mikrofon, na pewno nie z innych przyczyn."

Prawo pracy, dr JP:
"Wytłumaczę państwu, ale to jest trudne do zrozumienia z punktu widzenia logiki, ja też tego nie rozumiem."
"Na pytanie czemu nie przychodził do pracy, odpowiedział, że jest stworzony do wyższych celów."
"Niektórym się to słowo nie podoba, mi też się nie podoba, ale większość tak mówi, to ja też."

Psychologia, dr (?) KW (nie jestem pewna do teraz, jak ten facet się nazywa, zresztą boję się psychologów):
"Rażenie prądem jest podstawowym narzędziem badawczym psychologów."
"Nie wiem, czy biegunka jest dobrym sposobem rozładowania napięcia emocjonalnego, ale ma to miejsce."
"Nie piszcie państwo 'flustracja', bo obniżam za to ocenę." (jestem za)

Prawo wykroczeń, dr TO:
"Każdemu może się zdarzyć, że przyjdzie zapytanie, czy nasraliśmy sąsiadowi na wycieraczkę."
"Problem obsikanego leżącego w miejscu publicznym jest problemem kontrowersyjnym."
"Załatwianie potrzeb fizjologicznych w miejscu publicznym jest nieobyczajnym wybrykiem, chyba że zachodzi stan wyższej konieczności."

Odpowiedzialność karna podmiotów zbiorowych, prof. MF:
"Będziecie se mogli tym orzeczeniem delię podbić."
"Zadzwonił do mnie młody człowiek i powiedział, że jest operatorem Playa takim tonem, jakby był szefem NKWD."
"Ta skrzyneczka przed panią to jak si nazywa? Bo moja żona się tym bawi, ale ja się boję do tego zbliżać." (o notebooku)

I takie dwa fajne na zakończenie, zasłyszane odpowiednio na finansach i egzekucji:
"Kto z państwa nie widział jeszcze nigdy żadnej ustawy?"
"Przepraszam, że każę państwu czytać przepisy."

Łiii ^_^

P.S. Nie mogłam znaleźć słynnej wśród archeologów ilustracji z Panem goniącym pasterza, ale mam coś równie fajnego:

poniedziałek, 9 maja 2011

Jebnę densa...

...czyli komiksowa relacja z sobotniej imprezy gotyckiej w Bydgoszczy. Możecie mi wierzyć lub nie, ale to NAPRAWDĘ tak wyglądało :D

W sumie to sporo się dzieje w tej Bydgoszczy, Starówka i okolice Wyspy Młyńskiej bardzo ładne, fajne kluby, niemniej jednak i tak jest to dresiarnia. Na Szerokiej nikt nie stoi w bramie i nie mierzy wzrokiem przechodzących osób, innymi słowy Toruń i tak jest fajniejszy :P

Polecam kultowy już wątek na kafeterii. Przebicie się przez setki postów o dymaniu psów, sraniu i o tym, że wszystkie kobiety to szmaty pozwala wyłowić ciekawe kwiatki... Prowo nie prowo, mnie to bawi (mam dziwne poczucie humoru). Pisownia oryginalna.

Moja mama na swieta zawze robi bigos , mieszkamy na wsi i jest nas sporo , wiec bigos jest przygotowywany w naprawde duzym garnku .
I jak nikt nie widzi , ja zakradam sie do kuchni i ten bigos w tym duzym garnku mieszam swoja glowa ... , troche to glupie , ale mnie to podnieca


To ja tez cos mam . Mieszkam sama i nikt o tym nie wie , no teraz wy bedziecie wiedzieli (az mi glupio na sama mysl) . Ale ok ,..
Bulki i chleb kroje lokciem , czasami kolanem ...


A ja jak miałam 14 lat,sama ze sobą bawiłam się w czarodziejkę z merkurego (pamiętacie tą bajkę?) no i tak "wdziecznie" naśladowałam jej pozę,że złamałam nogę w kolanie i runęłam jaka długa.ostatkiem sił,zaciskając zęby z bólu dotarłam na kanapę i zakryłam się kocem.starsi się kapneli,że coś jest nie tak dopiero gdy wołali mnie przez godzinę na kolacje a ja nie złaziłam.powiedziałam,że spadłam z kanapy i że wystarczy przyłożyć okład z kwaśnej wody nie dali się nabrać-pogotowie-kilka miesięcy w gipsie i pół roku rehabilitacji :/ (to jest urocze!)

-jem kozy (ostatnio upatrzyłam sobie jedną na łącę, zamordowałam ją zabytkowym bagnetem i spożyłam na surowo, oczywiście oprócz rogów i kopyt)
- włamuję się do elektrowni jądrowych we Francji, Szwecji i Holandii i psuję złośliwie systemy chłodzenia reaktora
- czytam Biblię od tyłu i nagrywam to na dyktafonfon z przyspieszeniem, potem puszczam to znajomym i mówię, że diabeł zostawił mi to pod wycieraczką


Masturbuje się kremem w tubce GARNIERA- CZYSTA SKÓRA A- krem nawilzający usuwający niedoskonalosci skóry. (przeciwzmarszczkowy daje lepsze doznania)

kiedys, jak budowali Metro Politechnika, to zaj**alismy koparke, taka wielka, pociagnelem za jakas dzwignie, koparka ruszyla z miejsca, to byla taka gigantyczna na gasiennicach, poruszala sie jakby w zdluz tego wielkiego wykopu, pamietam tylko jak uciekalem i przeskakiwalem przez plot, to byl najwiekszy pojazd jakim kiedykolwiek jechalem, mam nadzieje, ze nic nie zniszczyl jadac dalej, kiedy ja uciekalem pozdrawiam Panow Robotnikow


JAK BYLAM MALA TO DALAM SOBIE WMOWIC ZE CZAPECZKI OD ZOLEDZI SA JADALNE I BARDZO ZDROWE I JE JADLAM(FUJ) (a tam, dziwniejsze rzeczy się jadało za dzieciaka)

Dodam, że wieczorami chodzę do parku miejskiego. Rozbieram się do naga i biegam na czworakach z watahą bezpańskich psów.
Walczę z nimi o wyschnięte zdechłe wrony, pożerając je łapczywie szczególnie smakując tłuste białe gąsienice. Piór ogonowych używam jako wykałaczek.


ja kiedys skleilam w sklepie 4 skoroszyty i babka w tesco policzylaq jako 2


robilam swojemu Misiowi loda w toalecie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim (bede sie smazyc ;-( )

przed zaśnięciem wyobrażam sobie że jestem władczynią królestwa i wjeżdżam do niego pięknie ubrana a wszyscy wiwatują na moją cześć (k.. a mam 28 lat) (jakoś kojarzy mi się to z moją współlokatorką, która namiętnie nakurwia w Europa Universalis)

podczas leżakowania w przedszkolu wychodziłam do łazienki (niby na siku) i wprdalałam cudze pasty do zębów (np. o smaku koli, truskawek itp.)

notorycznie obgryzam sobie pępek i wącham swoje gałki oczne

tak dla jaj wypożyczam książki z bibliotek, czytam je, a potem wyrywam kartki i inne wklejam.

jako dzieciak tak bardzo marzyłam o spróbowaniu narkotyków, że robiłam skręty z dodatkiem kadzidełek o zapachu \'opium\'


- suty mi stają na samą myśl o nagich polcjantach - ahhh...
- chcę być taka jak doda
- mam różową komórkę,
- a zawsze przy sobie noszę żyletkę w razie gdyby odechcialo mi sie istniec
(tak, to wszystko napisała jedna osoba)

wyrzucam kondony przez okno i zwalam na sąsiadów ;d

równiez za młodu kupiłyśmy cukierki z orzechami ale były nie dobre i ulepiłśmy z tego gówno [pomyslcie jaka to była wielkość skoro cukierków było ponad 2 kg] które wylądował w sobote wieczorem na mostku sasiada, najlepszy były minu ludzi którzy rano w niedziele szli do kościoła
(moja koleżanka lepiła za dzieciaka kupy z błota)

jak mnie klient (facet) wkurza w firmie to mu robie kawe w najbardziej pedalskiej filizance ze spodkiem i musi siedziec jak ta ci*** a ja mam satysfakcje msciwa jestem niemilosiernie ;p (cholera, jak wygląda pedalska filiżanka?)

kręcą mnie faceci z wiertarkami (w sensie, że lubię patrzeć, jak facet przywierca coś do ściany.)

zakładam na siebie prześcieradło tak że jestem cały okryty, a na głowie mam papierowa torbę,
na jakis kij nabijam kawałek starej opony i podpalam ją, a później bieam w nocy po osiedlu i krzyczę, że jestem duchem

zabijam motylki na papierze toaletowym (czyt. składam ręce jak pistolet i strzelam w każdego motyla, mam przy tym taki ubaw, że siedzę w kiblu pół godziny


Kradłem bolce z kasowników aby nie można było kasować biletów

jak byłam mała pół dnia stałam i waliłam głową w ściane (tak z nudów)

mysle czesto otym ,ze moj facet ginie w wypadku, ktory jest tak tragiczny, ze pokazuje je w tv,a ja ogromnie rozpaczam, a potem czuje sie wolna, bo jestem piekna, samotna dziewczyna, ktora bez problemu moze kochac sie z kim chce

wtorek, 3 maja 2011

Kultura musi być, czyli jakie fora ludzie zakładają w dziale kultury:


Prawo finansów publicznych, prof. Budget:
"Nie jest to kwestia faktów, lecz kwestia prawna." - moim zdaniem kwintesencja niektórych zagadnień poruszanych na naszych studiach ;]
"Nie wiem, czy państwo wiedzą, że nie ma wolnej miłości między psami rasowymi. Żeby psy rasowe mogły uprawiać miłość, musi zostać zawarta umowa między właścicielami."

Prawo pracy, dr JP:
"organizm musi poczuć powiew urlopu" (mój poczuł aż nadto powiew długiego weekendu)
"dziwne sytuacje z życia pracowników i ludzi" ("miejsca pracy dla młodzieży i dla ludzi" - Kononowicz)

Legislacja administracyjna, prof. EK:
"nagminne błędy w przepisach gminnych"

Egzekucja administracyjna, dr TB:
"PKP ma więcej problemów niż sto tysięcy osób fizycznych."
"Proszę sobie wyobrazić, że organ egzekucyjny chce zabrać pani ukochaną kozę."

Aikido, sensei ZW:
"Zimno, co? Ale nie martwcie się, dziewczyny, rozgrzeję was na macie."
"Tacy zawodnicy, którzy się za bardzo napinają, wcale nie są silni, to są takie fizolki na całkowicie prymitywnym poziomie."
"Jakaś polska siatkarka odnosiła wielkie sukcesy, poślizgnęła się na chodniku, złamała rękę i dwa miesiące bez treningów. A jakby zaczęła np. od judo, to by tego nie było."



Ja to się zawsze martwię, że tym zarodkom w ciekłym azocie musi być zimno ;<

Jeszcze sen z dzisiejszej nocy. Jestem w teatrze z mgr. AP i Wisławą Szymborską, wystawiany jest "Faust" z wątkiem katastrofy w Smoleńsku. Po spektaklu czekamy na Szymborską na parkingu, a ona strasznie długo nie przychodzi.
Ja: "Zawsze wiedziałam, że ta Szymborska to jest jakaś pojebana."
Mgr P: "Jo, głupia pizda."

P.S. Nie przepadam jakoś za Szymborską, jak dla mnie jest drobnomieszczańska, ale żeby zaraz głupia pizda? :D

czwartek, 31 marca 2011

Ziggy Stardust nawiedził Zduńską Wolę:

Tak btw - okropne miejsce, spędziłam tak kiedyś dwie godziny z powodu opóźnienia pociągu, na dworcu podróżnych wita jebitny napis, że tu urodził się Maksymilian Maria Kolbe, obskurne sklepy monopolowe i kiosk z samymi pornolami.

Prawo wykroczeń, dr TO:
"Materiał dowodowy jest magiczny, co tam facet wymyślał na 230 stron."
"Dzisiaj jest smutny artykuł w Wyborczej o tym, że młodzi nie mają pracy. Więc logiczne, co będziecie robić po studiach - dilować narkotyki."
"Musiałby być to bardzo durny sędzia, ale zmartwię was - są tacy."
"Nie ma oczywiście tego, że gościu przychodzi na komendę i mówi: 'Heloł, panowie policjanci, pan Zbyszek miał dużo trawy, ale ja za nią zapłaciłem i chcę ją z powrotem'" (o przepadku przedmiotu przestępstwa)
"Niektóre rzeczy nie mogą iść na licytację, np. wyobraźcie sobie, że Urząd Skarbowy wystawia na licytację zdjęcie gołej baby albo zdjęcia pedofilskie."
"Złote projekty ministra Kwiatkowskiego - dożywocie za fałszywy alarm, tak to będzie wyglądać."
"Mieliśmy w Toruniu dwa lata temu idiotów, którzy dzwonili, że podłożyli bombę, bo im się nie chciało akademika malować." (ponadto sprawcy nie zaznaczyli, o który akademik chodzi i policja jeździła po całym mieście i szukała we wszystkich)
"Ja nie wiem, po co to ma być, chyba po to, żeby dzieciak wołał: 'Mamo, czy to jest ten facet, co lata z fiutem po osiedlu?'" (o pomyśle z dodaniem do środków karnych publikacji wizerunku sprawcy)

Egzekucja administracyjna, dr TJ:
"Nie chciałbym, żeby to tak zabrzmiało, że śmierć jest dobrym sposobem na uniknięcie grzywny, ale tak jest."
"Sto domków nad jeziorem i wszystkie są samowolą budowlaną. Proszę się nie śmiać, takie rzeczy się zdarzają."
"Ten pies nie jest z policjantem dla towarzystwa, on jest formą przymusu bezpośredniego."

Prawo finansów publicznych, prof. Budget:
"Co państwo muszą zrobić, by dokonać transakcji bezgotówkowej? Wstać rano. Zjeść śniadanie. Obudzić się."
"próbowali zapewnić sobie z budżetu ciepłą synekurkę"

Gospodarka nieruchomościami, dr MZ mówi o tym, dlaczego jakiekolwiek wykształcenie średnie lub wyższe zostało uznane w ustawie za wykształcenie rolnicze:
"Bo pewnie któryś pociot albo prezes ma maturę czy dyplom z muzykologii, a nie ma wykształcenia rolniczego."


A to mnie rozwaliło:

sobota, 5 marca 2011

Prawo pracy, dr JP:
"Studentka przyszła na egzamin w bardzo zaawansowanej ciąży, bałem się ją pytać, bo myślałem, że urodzi."
"Mamy cztery rodzaje umów o pracę, rekordzista wypisał ich na egzaminie piętnaście."
"Pracownicy w jednej z toruńskich firm wyspecjalizowali się w braniu urlopu wtedy, kiedy premia jest najniższa."
"ryzyko związane z tym, że człowiek jest człowiekiem"
"Adwokat dowodził, że każdy od urodzenia ma kwalifikacje do sprzątania."

Egzekucja administracyjna, dr TJ:
"pies służbowy, koń służbowy lub inna forma przymusu bezpośredniego"
"Właściciele nieruchomości wstali o dziewiątej, śnieg zdążył stopnieć i obowiązek stał się bezprzedmiotowy."

Polecam art. 8 i 9 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym z administracji, gdzie zawarte są wyłączenia z egzekucji, m.in. krowy, owce, sztućce, kultywator, kierat, ziemiopłody, stado podstawowe zwierząt futerkowych. Na wykładzie było jeszcze weselej niż wtedy, gdy na cywilu była mowa o roju pszczół.

Gospodarka nieruchomościami, dr MSZ:
"Właściciel ma działkę 300 metrów kwadratowych i się podnieca, że nieruchomości chodzą po 100 zł/m."
"jakieś takie kretyńskie nieruchomości, krzywe, garbate działki" (o scaleniu i podziale nieruchomości)

Prawo finansów publicznych, prof. MK:
"Nie widzę na sali ani jednej osoby fizycznej."

Prawo wykroczeń, dr TO (jest w piątek po południu, ale chodzę bez marudzenia - to nie jest wykład, to jest kabaret, ostatnio miałam okazję podziwiać pantomimę, w której dr TO wcielił się jednocześnie w rolę pijanego rowerzysty, policjanta i adwokata):
"Załóżmy, że ktoś zdał egzamin, ze szczęścia napił się wódki i zdemolował wszystkie śmietniki."
"Mężczyzna w czapce i okularach z denek od słoików jedzie 13 km/h i nie wiadomo, gdzie skręci. Kto jeździ po polskich drogach, ten wie, o co chodzi."
"Minister Kwiatkowski ma nowy zajebisty projekt, kolejny hit legislacyjny. Nie wiem, czy on to sam w domu pisze czy jak?"
"Teoretycznie możemy sobie wyobrazić podżeganie do wykroczenia: Joe, zagraj na trąbie o trzeciej w nocy... Albo współsprawstwo: podaj mi bęben. A ja podaję."
"Tu pojawiają się wątpliwości, czy jak ktoś jest pijany i skacze na autobus, to jest chuliganem czy jest pijany."

Aikido, mgr ZW:
"Moja ręka jest teraz straszakiem na jego głowę."
"Zmieniajcie się w parach, może kogoś fajnego poznacie przy okazji."

czwartek, 17 lutego 2011

Diwiloper i bihewioryzm

Ostatnia impreza przebiegła pod hasłem wygłoszonym przez moją koleżankę z Poznania:



Teraz jednak zaczął się nowy semestr, a wraz z nim nowe wyzwania takie jak trzy wykłady z rzędu, od 8 do 15. A następnie lektorat -_- Mam natomiast kilka kwiatków z zajęć.

Gospodarka nieruchomościami, dr MZ:
"Użytkowanie wieczyste to bardzo schizofreniczna sytuacja."
"Nieruchomości lokalowe przeżywają renesans."
"Nieruchomość stanowi przestrzeń, w którą wkładamy swoje klocki."
"Ustawodawca poluźnia gorset kodeksu cywilnego."

Prawo handlowe, dr ZG:
"Przepraszam, że tylko sobie zrobiłem herbatę, ale dla wszystkich nie dałbym rady."
"Egzamin będzie jak muzyka - lekki, łatwy i przyjemny."
"Zdarza mi się mówić bardzo szybko, pomny tego cedzę teraz słowa, ale nie łudźcie się, ja się rozkręcę."
"W sprawie egzaminu zawarliśmy umowę adhezyjną, co oznacza, że jedna strona narzuca warunki, a druga chcąc nie chcąc się na to godzi."

Psychologia, dr KW:
"To,że państwo tu przyszli, jest wyrazem nieświadomych popędów."
"Faza latencji polega na tym, że dziecko nie koncentruje się na niczym, tylko na czymś innym."
"Przejawem fiksacji oralnej jest takie memłanie."
"Id mówi - zrób to, a ego - nie można, jest wykład."

Egzekucja administracyjna, dr TB:
"Nie będę wam robił kolokwium, bo i tak musicie zaliczyć doktora J."

Poznaliśmy również nowe sposoby wymowy niektórych wyrazów:
przede wszystkim słynny BUDŻET z "dż" czytanym tak, jak w słowie "dżem",
DIWILOPER,
BIHEWIORYZM.

Aikido, mgr ZW:
"Normalnie jak ludzie walczą, to kopią się po jądrach, ale wy tego nie róbcie."
"Nie ma opieprzania się, to nie jest fitness!"

wtorek, 18 stycznia 2011

Co nieco o nekrofilii, a także o tym, dlaczego historycy są popieprzeni

Kryminalistyka, mgr MB:
"Tylko żeby później nie przychodzili wasi rodzice z pretensjami, że córka miała uczyć się procedury cywilnej, a tu przychodzi jakiś głupek i opowiada o gwałceniu trupów."
"W średniowieczu nekrofilią zajął się Kościół katolicki, który uznał ją za parafilię i kurestwo."
"Tutaj widzimy łazienkę nekrofila, w której trzyma on obiekt swych westchnień."

Prawo administracyjne materialne, dr PR:
"Tutaj potrzebny jest szerszy komentarz, ponieważ te przepisy są bez sensu."
"Teraz mamy III RP, tak?"

Takie dwa cytaty z książek historycznych... Już się nie dziwię, że dziewczyny narzekają:
"W 1791 roku Olympe de Gouges, córka rzeźnika, wydała w 1791 roku broszurę pt. Deklaracja praw kobiet i obywatelek, lecz jej pomysły na uobywatelnienie kobiet były zbyt radykalne nawet jak na tę radykalną rewolucję, i Olympe została zgilotynowana." A. Chwalba, Historia powszechna wieku XIX

"Drugi pogląd, mający więcej zwolenników, głosi, że to grody kasztelańskie administrowały pobranymi świadczeniami. Pogląd ten należy uznać za słuszny, ale z zastrzeżeniem, że nie chodzi tu o grody kasztelańskie." S. Szczur, Historia średniowiecza (nie, to nie jest wyrwane z kontekstu - na tym kończy się podjęty wątek)

aikido, mgr ZW:
"Róbcie to tak niewinnie jak dzieci, które się bawią, a nie jak fajterzy." (ostrzeżenie ze względu na ostatni wypadek ze złamanym obojczykiem - a mówili, że taki bezkontuzyjny sport; ostatnio sensei pokazywał nam także, jak nastawić sobie wywichnięty nos, żeby nie był krzywy do końca życia)

Pozdrowienia